Ada na oddziale OIOM w Poznaniu... Drogę karetką zniosła dość dobrze, gorzej ze mną, bo moja choroba lokomocyjna dała upust po 20 latach.. Chyba wysiadły mi nerwy pan kierowca musiał się zatrzymać, a jak poszłam do przysłowiowej "Rygi".. Oj koszmarnir sie czuję.. Ale nie o mnie ta opowieść... Adulka niestety jest słaba, wykończona tymi skokami saturacji w nocy. Nie chce na nas patrzec i nie ma z nią kontaktu taka padnięta. Oczy ma wlepione w jedno miejsce i chwilami lapie fazę, ale ciężko. Ada jest na oddziałowym respiratorze z nawilżaniem i ma założoną rurkę z mankietem na czas infekcji.. Dziś zostawiliśmy ją w bezpiecznym miejscu, bo czeka ją sporo badań i podrań... Teraz chwilę siedzimy u Marceliny i jedziemy do domu.. Dziękuję za wsparcie i modlitwę..,
/