Nareszcie....
13/06/2010 23:31 - Ewelka
No i minął weekend bez męża, zawsze kiedy wyjeżdża ogrania mnie nostalgia.. Teraz czekam na mężunia, bo za chwilę już będzie.. Smutno mi, było bez niego, chyba za mocno się uzależniłam od mężunia – ale czy to złe...? To chyba strach, i lęk samotności. Boję się samotnych nocy z Adą, bo nieobliczalne Smoczysko tylko czyha, aż się zagapię.. 
Jego wyjazdy skłaniają mnie do rozmyślań,  nie zawsze dobrych, bo w samotności głupoty przychodzą do głowy.. ach maruda ze mnie...
Moja babcia mam swoje przysłowie „ Chłop w chałupie to, wrzód na d...”, ja jednak się z nim nie zgadzam. Chyba, że to się odczuwa po kilkudziesięciu latach małżeństwa.. Bardzo mi brakowało, Darka i choć to tylko trzy dni, to jak zawsze za długo. Ostatnio czekam na jakiś urlop, bo mijamy się, nie wiem co się stało jakieś fatum. Ciężko jest pracować nawet na pół etatu i ogarniać naszą jakże inną codzienność..Nie wiem, leniwa się zrobiłam, bo niezorganizowana wiem, że jestem, ale to pierwsze to juz grzech. Nie mogę się odnaleźć, chyba po tej długiej zimie i tej koszmarnej pogodzie. Ostatnio, coraz częściej zauważam, że z Darkiem musimy sobie wystarczyć za wszystkich..  On mi za przyjaciółkę, z którą się plotkuje o babskich sprawach.. A ja jemu za kumpla od męskich spraw.. No nic w sumie to fajne... ale....
Może naprawdę jesteśmy, tą jedną duszą, która rozdziela się przy urodzeniu i potem  szuka swojej połowy... Może my, to te dwie powłoki identyczne pomarańczy, nie mogące  żyć bez siebie. W końcu „o ironio” genetycznie cholerka jesteśmy identyczni. I oby to nigdy się nie zmieniło.


..
http://www.adawnuk.pl/index.php?page=blog&id=&title=nareszcie....