Ciężko mi ostatnio, bo wiem jak Adulka zależna jest od nas i sprzętu, a ten tydzień uświadomił mi jak malutka jestem i jak SMOCZYSKO mną rządzi. Po raz kolejny wysiadły alarmy dźwiękowe z Adulkowym respiratorze. W nocy z niedzieli na poniedziałek Ada bardzo się zalewała, nie wiemy czy to efekt jakiś uchybień respi czy infekcją katarowa. Po raz pierwszy podczas snu Adzie spadała saturacja do 89... W poniedziałek wymieniono nam respirator na działający.. I to wielkie wielkie szczęście, bo wczoraj wyłączyli prąd na naszym Osiedlu od 8.00 do 16.00 czyli masakryczne osiem godzin.. Nadmienię, że respiratorowa bateria trzyma 5 godzin. Pierwszy raz nie doczytaliśmy ogłoszeń na klatce. Nie potrafię opisać ile najadłam się strachu. Wiemy od kogo można pożyć agregat, ale trzeba było go odnaleźć na szczęście dojechał na czas. Bartek dzięki, za pomoc i tak szybką rekcję,. Zwlekaliśmy z zakupem agregatu jednak teraz już decyzja podjęta, że musi być w naszym domu kolejne urządzenie.. Nie chcę myśleć, co by było gdyby, bo nie mam sił, dzięki że czuwają nad nami ANIOŁY.. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem czym nas życie jeszcze zaskoczy.
Mnie chyba przewiało i mam sztywny kark, nie mogę odwrócić głowy, chodzę jak sztywny robot. Funkcjonuje tylko na lekach i maściach, dobrze że dziś piątek. Mam nadzieję, że wrócę do pisania bardziej optymistycznego.. Jednak teraz ciężko.