"W noc grudniową księżyc świeci, biały śnieg się skrzy.
Cicho wszędzie śpią już dzieci, cudne marzą sny...
Spiesz się Święty Mikołaju, zejdź z niebieskich gór,
grzeczne dzieci Cię czekają , choć posnęły już..
Nad łóżeczkiem Anioł Boży, czuwa Anioł Stróż,
On Ci z leka drzwi otworzy, a Ty dary złóż."
Tego wierszyka nauczyła mnie moja babcia i zawsze w noc przed 6 grudnia mówiłam go z prośbą o niespodziankę.. A rano poszukiwałam prezentów w butach, bo taka u nas tradycja mikołajkowa.
Wczoraj ja mówiłam wierszyk, a Ada słuchała i Mikołaj przyszedł z książeczka magnesową o przygotowaniach świątecznych i jeszcze innymi drobiazgami.
A mi nadal pozostaje marzyć, ale już nie wiem o czym. W głebi serca wiem, że warto, bo jakie było by szare nasze życie, bez inich... Bez Mikołaja, marzeń, świąt i wiary w lepsze jutro?.
Choć byłam dziś na występach przedszkolaków na rozpoczęcie Mikołajek i znów małe biegające dzieci mnie rozbroiły psychicznie.. Tych uczuć, nie da się nawet magią świat zdusić w sobie, właśnie w takich chwilach pojawia się moje DLACZEGO i każde marzenie zamieniłabym na zdrowie Adulki..
A z drugiej strony trzeba się cieszyć, z tego co się ma... I jak tu być mądrym!
,