Ach jak uciekają dni jak szalone........ Ostatni weekend byłam na szkoleniu i jeszcze kilka mnie czeka.. To jest dobre z jednej z strony, bo trzeba wychodzić z domu... Niestety muszę zostawić Adulkę, dobrze, jednak, że zostaje z tatą, a ja należę do MATEK toksycznych i wydzwaniam, co chwila do domu. hahhaha
Wczoraj po moim powrocie z kursu, wybraliśmy się na urodzinki Antośki, Ada jak zwykle oczarowana dziewczynkami. W takich momentach zauważam jak brakuje jej towarzystwa rówieśników :-(, a w zasadzie wizyt dzieci.. Na wyjeżdzie Ada pierwszy raz pokazała zazdrość o tatę.. Ewidentnie domagała się, by był tylko z nią, a nie zabawiał inne dzieci, mała egoistka...
A u nas spokojnie z nieoficjalnych źródeł wiem, że Ada dostała orzeczenie o niepełnosprawności na dłużej niż na rok, więc pozostaje czekać na pismo..
W środę wymiana rurki i wizyta anestezjologa, a tego bardzo nie lubię już myślałam, że przyjedzie w poniedziałek lub wtorek i Darek będzie..
Dzieci w przedszkolu chorują i frekwencja spada, a ja drżę, żeby czegoś nie przywlec do domu. A pogoda niestety sprzyja chorobom..
Adulka coraz częściej rezygnuje z popołudniowej drzemki, budzi się przed 8.00 i walczy dzielnie do wieczora.. Rośnie mam córeczka, rośnie widać to po ciuszkach... Ostatnio pożyczałam małe ciuszki koleżance i uświadomiłam sobie jak niedawno Adulka była malutką kruszką i znów serce zabolało tak bardzo. Ach jak dzieci szybko rosną i jak marzenia potrafią się zmieniać.. Jeszcze tylko żeby można było wygonić to SMOCZYKO, było by pięknie..
Uzupełniłam galerię zdjęciową, ale niestety ze zdjęciami będzie u nas krucho, z mojej winy... Usiadłam d...... na aparat i coś chrupnęło i klops......Niby zdjęcia wychodzą, ale ich jakość bywa różna..
..