A no tak, ale to złośliwość rzeczy martwych.. Dziś kótko...
Dni mijają nam pod znakiem balkonowania się i wietrzenia... I mają stały plan...
Wstajemy rano potem mleko, leki, inhalacja, balkon, rehabilitacja, spanko, jedzenie, inhalacja, spacer, kąpiel, spanie.. "I tak w kółko Macieju.".. Czyli monotonnie !!! Na wakacje nie jedziemy nigdzie, bo Darek nie ma urlopu, no i jakoś brak motywacji... Jednak chyba najgorszy jest strach, bo z ostatnich wakacji uciekaliśmy.. A dlaczego Ada przestałą jeść, potem w drodze nam się zachłysnęła i tak od 25 lipca do poły października była w szpitalu... Nie chcę tego wspominać, ale wspominki wracają jak bumerang.. Dlatego w tym roku jesteśmy w domku i czujemy się bezpiecznie...No chyba ja najbardziej...
Upiększyliśmy balkon otóż nasz zestaw wypoczynkowy został zakonserwowany bejcą.. Ma piękny kolor ujtro wstawię fotkę...
A co nowego w sumie nic... Oprócz tego, że zabieramy się za remont łazienki, ale jakoś ciężko nam idzie... A to nie ma wanny, a to umywalki, to majster nie ma czasu, więc pewnie zaczniemy go we wrześniu..
.