Dni mijają jak szalone, sama nie wiem już jaka jest data, tylko kalendarz czasem uświadamia mi, że to już połowa maja. Bo fatalna pogoda i ciągłe siedzenie w domu doprowadza mnie do szaleństwa.!!!!!!!!!!!!Wiecznie bym spała, albo to wieczna depresja lub cukrzyca, bo zasypiam na przysłowiowym kamieniu.
Ada równie marudna ostatnio bardzo, bardzo źle znosi pogodowe zmiany- meteoropatka z niej czy co!?. Jednak główną przyczyną są wyrzynające się górne czwórki, więc nocy biedulka nie przesypia spokojnie, a wszystko razem strasznie ją osłabia. Do tego od niedzieli nie było taty wyjechał na delegację do Frankfurtu nad Nenem, a że Adulka widzi w nim cały świat, to był to dla nie kolejny stres. W ogóle ostatnio źle znosi rozstania z nami, toleruje tylko Marcelinę i ostatnio pielęgniarkę. Ja dzięki życzliwości koleżanek z pracy mogłam tak się pozamieniać, że udało nam się wszystko poukładać. Jednak coraz trudniej jest mi pogodzić pracę z wyjazdami Darka nie wiem dlaczego zawsze te szkolenia są w poniedziałek i wtorek. - to chyba jakaś złośliwość losu. Cieszę się z pracy do jest wspaniała odskocznią i wielkim wyzwaniem dla mnie. To zarówno dla nas zastrzyk finansowy jak i terapia psychiczna dla mnie.
Jednak czeka nas sporo zmian w niedługim czasie, Marcelina dostała pracę, z czego bardzo się cieszę. Już od 19 maja dostaje etat w szkole, jest pełna obaw, ale to bardzo ambitna osoba, więc na pewno poradzi sobie znakomicie. A my troszkę ubolewamy, bo już nas tak często nie będzie odwiedzać i tracimy zaufana osobę do opieki nad Aduleńką. Jak już wspominałam w sierpniu bierze ślub, więc zmian i ją i nas czeka pewnie wiele. Jednak przyjdzie czas będzie rada jak mawia moja babcia.
Choroba Ady nauczyła mnie, że nie ma co planować i za dużo wybiegać w przyszłość, bo to nie ma sensu- życie samo pisze scenariusze.
p.s. jest tak u nas zimno w mieszkaniu, że odkręciłam kaloryfery i o dziwo!!!! GRZEJĄ
. |
pozdrowienia